Pałac Brühla, pałac Becka...
Planowana odbudowa Pałacu Brühla to doskonała okazja, by przypomnieć o tej nieco dziś zapomnianej perle dawnej Warszawy. Wielowiekowa historia Pałacu Brühla to integralna część historii placu Piłsudskiego – nie tylko historii pełnej dawnego przepychu i międzywojennej elegancji polskiej dyplomacji, lecz także opowieści o tragicznych latach zaborów.
Niezwykłe początki Pałacu Brühla
W roku 1639 budowę swej warszawskiej siedziby rozpoczął wybitny urzędnik i dyplomata, marszałek sejmu, wojewoda sandomierski, podkanclerzy koronny Jerzy Ossoliński. Do dziś wspominany jest przede wszystkim jako ten, który sześć lat wcześniej, posłując do papieża Urbana VIII prowadził delegację tak pełną przepychu, że zadziwił lud rzymski dając mu szansę, by zbierać złote podkowy, gubione – zresztą nieprzypadkowo - przez konie poselskiego orszaku. W dziejach Warszawy zasłynął Ossoliński przede wszystkim jako budowniczy pałacu przy ulicy Wierzbowej. Paradoksalnie, pałac nie nosi jednak imienia twórcy, a jednego z późniejszych właścicieli - Henryka Brühla.
Z Gameren do Saksonii
Pałac Ossolińskiego wielokrotnie zmieniał właścicieli, a także funkcję i wygląd. W latach 1681–1696 przebudowano go według projektu słynnego niderlandzkiego architekta Tylmana z Gameren, w połowie kolejnego stulecia w stylu rokoka rozbudowali go z kolei architekci sascy - Joachim Jauch i Johann Knöbel. Kiedy zaś w 1787 przeznaczono pałac na siedzibę ambasady rosyjskiej, po raz kolejny został on przebudowany - tym razem przez Dominika Merliniego, naczelnego architekta Rzeczypospolitej.
Trudy XIX wieku
Jeszcze w czasach Królestwa Polskiego pałac spełniał funkcje reprezentacyjne - był to m.in. pierwszy warszawski adres Wielkiego Księcia Konstantego. Jednak kolejne dekady XIX wieku stały się okresem postępującej degradacji budynku. Przyczyniło się do tego umieszczenie tu w 1882 roku siedziby Głównego Urzędu Telegraficznego. Adaptując wówczas pałac na pomieszczenia biurowe usunięto wysoki, łamany dach nad głównym korpusem, uproszczono elewacje i w dużej mierze pozbawiono go stylu.
Doszło do tego, że w 1913 roku w gabinecie dyrektora Urzędu zapadł się sufit, a stropy zaczęły pękać pod ciężarem zamontowanego w pałacu sprzętu telegraficznego.
Pałac Brühla jako wizytówka polskiej dyplomacji
Kolejny okres świetności Pałacu Brühla miał się rozpocząć w latach lat 30. ubiegłego stulecia. Wprawdzie już od 1918 roku budynek był oficjalnie własnością Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ale w rzeczywistości nadal mieściły się tam biura urzędników telegrafu. Dopiero w 1932 przystąpiono do przygotowania generalnej przebudowy pałacu w celu ulokowania tam centrali MSZ. Wyzwanie, jakim było zmieszczenie w pałacu ponad 300 pokoi biurowych, sal reprezentacyjnych oraz części mieszkalnej dla ministra Józefa Becka przypadło architektowi Bohdanowi Pniewskiemu. Pałac nie tylko odzyskał dawny blask, ale też wzbogacił się o nowoczesny wystrój. Dzięki temu, że do współpracy przy jego tworzeniu Pniewski zaprosił szerokie grono artystów, a także wykorzystał krajowe materiały - jak tkaniny spółdzielni „Ład”, czarny dąb wydobyty z dna Prypeci czy jedwabie z Milanówka - stał się wizytówką współczesnej polskiej sztuki. Za sprawą Pniewskiego pałac zyskał też nowy element - modernistyczny pawilon mieszkalny ministra. Od strony Ogrodu Saskiego można było podziwiać jego wysmukłą kolumnadę i reprezentacyjne schody.
Od 1935 roku Ministerstwo Spraw Zagranicznych powoli zajmowało biura w swej nowej siedzibie. Jej uroczysta inauguracja odbyła się w maju 1937 roku, podczas wizyty rumuńskiego króla Karola II.
Od jesieni 1939 do wybuchu Powstania Warszawskiego w Pałacu Brühla rezydował gubernator dystryktu warszawskiego Ludwig Fischer. Samo Powstanie pałac przetrwał, został jednak wysadzony przez Niemców 18 grudnia 1944 roku.