Artefakty z wystawy „Skarby Pałacu Brühla”
Warszawiacy i osoby odwiedzające stolicę mogą w przestrzeni pl. Piłsudskiego zobaczyć wystawę „Skarby Pałacu Brühla”, która znajduje się w przeszklonym pawilonie. Zaprezentowane na niej artefakty są jednymi z blisko 10 tys. przedmiotów, które archeolodzy odkryli podczas badań na terenie dawnego dziedzińca i oficyn Pałacu Brühla w 2023 r. Przeprowadzone na obszarze ponad 4 tys. m² wykopaliska w północno-zachodnim narożniku pl. Piłsudskiego to jeden z etapów odbudowy Pałaców Saskiego i Brühla oraz trzech kamienic przy ul. Królewskiej.
Budulec i dekoracja
Pośród obiektów, które odnaleźli archeolodzy na terenie wykopalisk, znalazło się wiele elementów, które niegdyś tworzyły olśniewający kompleks Pałacu Brühla, jak i okoliczne budynki. Najbardziej prozaicznymi artefaktami, które należą do tej grupy, są cegły. Na wystawie zaprezentowano różne ich typy, produkowane zarówno ręcznie, jak i maszynowo. Ich różne sygnatury pozwalają domyślać się, skąd pochodzą poszczególne egzemplarze.

Jednym z większych artefaktów, które znajdują się na wystawie, jest fragment kutej kraty lub balustrady ze stopu metali, pochodzący z końca XIX lub początku XX w. Został znaleziony na terenie Pałacu Brühla, jednak z uwagi na swój wiek i przeprowadzoną w latach 30. XX w. przebudowę pałacu, może również pochodzić z jednej z sąsiednich kamienic.

Podobna historia wiąże się z tablicą wykonaną z piaskowa z zachowanym fragmentem inskrypcji „RI.ET / XLVI”. Choć znaleziono ją w gruzach Pałacu Brühla, a jej pochodzenie początkowo nie było znane, dzięki badaniom naukowców udało się ustalić, że to brakujący oryginalny fragment tablicy z elewacji wschodniej Zamku Królewskiego w Warszawie. Tam też historyczny obiekt powrócił z końcem marca 2025 r., opuściwszy wystawę „Skarby Pałacu Brühla”.

Archeolodzy podczas prowadzonych badań niejednokrotnie potrzebowali wsparcia dużych maszyn, które były w stanie udźwignąć i przenieść pokaźne elementy kamienia. Tak było na przykład z połowicznie zachowaną rzeźbą przedstawiającą kobiecą postać stojącą na podeście z podpisem „Chwała”. Jej „bliźniaczkę”, czyli późniejszą kopię, można zobaczyć nieopodal, w głównej alei Ogrodu Saskiego. Porównanie obydwu rzeźb pozwoli wyobrazić sobie, jak wyglądała brakująca górna część postumentu, a wnikliwy obserwator dostrzeże w ich kształtach również drobne różnice.

Wśród elementów związanych bezpośrednio z tkanką budynków można znaleźć także sporą liczbę ornamentów, które pochodziły z Pałacu Brühla lub z okolicznych zabudowań. Przykładowym obiektem jest pokazany na wystawie element dekoracyjny elewacji. Wykonana z piaskowca baza pod rzeźbę lub wazę ozdobiona jest wydłużonymi wolutami, czyli ornamentem w formie ślimacznicy. Same woluty mogą wyglądać znajomo – są to charakterystyczne części kapitelu jońskiego, które były także często wykorzystywane m.in. w renesansowych i barokowych projektach architektonicznych.

Co i na czym jadano w Pałacu Brühla?
Kolejna grupa artefaktów odnalezionych na terenie Pałacu Brühla związana jest z jedzeniem i piciem. Jednym z przysmaków w czasach saskich były ostrygi, które pochodziły z połowu na otwartym morzu, a na stół podawano je z pieprzem, skropione octem lub sokiem z cytryny. Całe garście muszli po tych mięczakach zachowały się w piwniczce, która w połowie XVIII wieku służyła za śmietnik. Ostrygi były w tym okresie dworskim smakołykiem, którym najmożniejsi umilali sobie dni postne. Więcej o wykwintnej i często zaskakującej kuchni tego okresu można dowiedzieć się oglądając jeden z odcinków cyklu „Fenomen”.

Ważne było również to, na czym jadano. Choć wedle doniesień historycznych to August II szczególnie upodobał sobie chińską i japońską porcelanę, odnalezione na terenie Pałacu Brühla fragmenty trzech chińskich, porcelanowych talerzy z malaturą kobaltową mogły mieć innego właściciela, gdyż pochodzą najprawdopodobniej z połowy XVIII w. Niewątpliwie z innego zestawu pochodzi zaprezentowany na wystawie widelec wykonany ze stopu miedzi. Jego pochodzenie archeolodzy datują na pierwszą połowę XX wieku, istnieje zatem szansa, że jadali nim pracownicy Urzędu Telegraficznego lub nawet Ministerstwa Spraw Zagranicznych – obydwie instytucje działały bowiem w tym czasie w Pałacu Brühla.

Od połowy XVIII w. popularność w Warszawie zyskiwała woda selcerską, którą w kamionkowych butelkach sprowadzano, jak sugeruje nazwa, z niemieckiej miejscowości Selters, położonej w regionie gór Taunus. Fragmenty naczyń kamionkowych z sygnaturą wody selcerskiej, datowane na ok. 1750 r., odnaleziono również podczas badań na terenie Pałacu Brühla. Wodę selcerską można było kupić również w założonym w 1847 r. Instytucie Wód Mineralnych, który znajdował się w Ogrodzie Saskim.

Dzięki prowadzonym na terenie Pałacu Brühla pracom archeologicznym udało się odsłonić pozostałości stosunkowo dobrze zachowanej łazienki z białymi płytkami na ścianach i podłodze, fragmentami umywalki oraz nienaruszonym pisuarem firmy John Slater (Stoke) Ltd. Również i w tym pomieszczeniu znalazł się przedmiot z pierwszej połowy XX w. mający związek z jedzeniem i piciem. Na jednym z parapetów stał bowiem, niczym przed chwilą odstawiony, kamionkowy kufel z sygnaturą „HB”, wskazującą na pochodzenie z browaru Hofbräu (Monachium).

Ostatnie ze związanych z kuchnią, w tym przypadku XVIII-wieczną, artefaktów na wystawie to cylindryczne butelki ze szkła i ceramiczny garnek z uchem.


Przedmioty codziennego użytku w Pałacu Brühla
Ten artefakt stanowił największą zagadkę dla archeologów, którzy zanim odgadli jego przeznaczenie musieli przeprowadzić dokładną kwerendę naukową. Okazało się, że szklany przedmiot to gładzik z XVIII w., używany do wygładzania, prasowania tkanin lnianych i wyświecania wełny. Po dotarciu do zagranicznych źródeł opisujących podobne przedmioty, które służyły do prasowania i docierały do nawet najtrudniej dostępnych załamków tkanin, badacze przetestowali działanie tego przodka żelazka na fragmencie lnu.

Przyjrzyjmy się kolejnemu artefaktowi. To fragment główki fajki ceramicznej z drugiej połowy XVIII w. Podobne znaleziska przyniosły badania archeologiczne prowadzone na terenie Pałacu Saskiego w latach 2006 i 2008. Joanna Borowska, uczestniczka tamtych badań, wspomina w swojej książce „Niezwykła Historia Pałacu Saskiego”, że w XIX w. na ziemiach polskich powstawały fajki, które miały naśladować lulki tureckie, więc zwano je, tak jak i mieszkanki miasta nad Bosforem, stambułkami.

Czas na kolejne znalezisko, które podobnie jak i fajki, należało raczej do przedmiotów używanych przez mężczyzn. Mowa o ozdobnej rękojeści laski do chodzenia, która przyjęła kształt głowy psa. Wykonana ze sztucznego tworzywa okładzina pochodzi z okresu przedwojennego (1 poł. XX w.).

Z okresu niemieckiej okupacji, kiedy w Pałacu Brühla mieszkał Ludwig Fisher, pochodzi z kolei inny z przedmiotów codziennego użytku, który podobnie jak kufel z browaru Hofbräu, odnaleziono w odkopanej łazience. Jest to ceramiczny słoiczek ze złowieszczym godłem III Rzeszy. Naczynie służyło prawdopodobnie do przechowywania substancji stosowanej podczas toalety, np. wazeliny.

Czas na dawną nowinkę technologiczną: radio detektorowe „Echo D1”. Urządzenie zwane potocznie „jabłuszkiem” pochodzi z lat 30. XX w. i mogło być świadkiem pracy urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Model opracowały Państwowe Zakłady Tele- i Radiotechniczne „Dzwonkowa” (PZT), które powstały na początku lat 30. XX wieku w wyniku połączenia dwóch innych przedsiębiorstw. „Dzwonkowa” mieściła się przy ul. Grochowskiej 30 (obecnie 341). Stację warszawską radio odbierało podobno w promieniu nawet 200 kilometrów!

Przeznaczenie ostatniego z przedstawionych przedmiotów używanych na co dzień jest wszystkim znane, bo chodzi o żarówkę. Niebieski kolor tego produktu marki OSRAM przykuwa uwagę, a fakt, że w całości przetrwała wojenną zawieruchę, zasługuje na pochwałę jakości wykonania. Na jednej z żarówek odnalezionych podczas badań archeologicznych na terenie Pałacu Saskiego w latach 2006 i 2008 widniał nawet napis „ADM. GMACHÓW SZTABU GŁÓWNEGO”.

Pozostałe artefakty z Pałacu Brühla
Jednym z najbardziej nieoczekiwanych i jednocześnie bardzo dobrze zachowanych znalezisk okazał się pochodzący z pierwszej połowy XX w. kieliszek kiduszowy, który zdobią motywy geometryczne i roślinne. Nad takim naczyniem wypełnionym winem odmawiano niegdyś błogosławieństwo, które było częścią ceremonii odprawianej z okazji szabatu oraz innych świąt żydowskich. Choć w przypadku wykopalisk na terenie Pałacu Brühla i jego okolic znaleziono kubeczek metalowy, który prawdopodobnie był platerowany, powstawały także kieliszki ze szkła i srebra. Do częstych motywów ornamentalnych należały m.in. lulawy, czyli gałązki palmy daktylowej. Podobne zdobienia możemy dostrzec na kieliszku odnalezionym na terenie odbudowywanego pałacu.

Oto jeden z mniejszych artefaktów, który archeologom udało się odnaleźć pośród gruzów: fragment porcelanowej figurki, która przedstawia kobiecą postać i pochodzi prawdopodobnie z drugiej połowy XVIII w. Częściowo zachowany posążek archeolodzy pieszczotliwie nazwali „pastereczką”, jednak jego faktyczny kształt i pierwotna funkcja będzie znana po zakończeniu badań, bo wyglądająca na ozdobę figurka mogła również być elementem serwisu stołowego.

